CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

piątek, 12 lutego 2010

Bunt na te zakichane święto= czarna beznadziejna kartka dla Kaliny i satanistyczna kartka od Kaliny... to tak apropo naszej rozmowy na temat do dupy święta... 

Hasło, które trzyma mnie w tym gimnazjum: "WNENKA FROJDA I BYLE Z LICEALISTAMI".

Całkiem dobra kawa; "Gwiezdne wojny: herbaciana werszyn"; odrobina tęsknoty za starym przyjacielem (nienawidzę zmian na puste lale...przepraszam, że nie potrafię tego zaakceptować); mały masaż na przerwie; "KILL 'EM ALL and NOTHING ELSE MATTERS"; black; Lejdis; keyboard; zupka z proszku; śpiew; herbata; Dziwadło, Gosza i Rudy; miłe uczucie, gdy chociaż jedna osoba nazywa cię "Alex" zawsze, a nie tylko gdy czegoś chce; kilka pentagramów; rysunki; Charaktery; cukier w kostkach; uściśnięcie dłoni na pożegnanie i przywitanie; zebrania; 2 matematyki; obrzucanie BIAŁYM śniegiem; dystraktory; dźwięczny śmiech; źle zaśpiewana nuta; hierarchia; czyszczenie antyramy; psikanie płynem w twarz Mateusza, który zasłonięty był ową antyramą; dotyk zębów na nodze rano; kilka koszmarów, zmarli; kilka uwag; czarny lakier; zgubiony telefon Justyny; rozmowa, 100 pytań; zabawa; plany robienia pogo i krzyczenia "Yudy pokaż klatę" pod sceną na dyskotece szkolnej, na której miał grać z zespołem, ale mu  nie pozwolili, więc na planach skończyłyśmy; dotyk klawiszy keyboardu; linia melodyczna napisana ze słuchu; kilka wirusów....

Ot i cały tydzień, a jak się zastanowić, to było tego więcej... 


Trzymaj się Leniacz. Wierzę w Ciebie siostrzyczko ;*

0 komentarze: