"Wciel się w jakąś rzecz i powiedz co czujesz będąc nią". Proste ćwiczenie psychologiczne oddające cały charakter człowieka, jego autoprezentacja. O wiele łatwiej jest mówić będąc kimś, w tym przypadku czymś, a nie sobą. Mówimy co lubimy, czego nie, czy lubimy czuć się potrzebni, widoczni. To ćwiczenie ukazuje nasze kontakty interpersonalne z innymi ludźmi.
Gdy wykonywaliśmy to zadanie na zajęciach ja badałam, bo uczę się badać. Wywnioskowałam, że człowiek nie lubi być nie potrzebny, odkładany w kąt jak przedmiot. Uwielbia przydawać się w każdej sytuacji, nie lubi być wymieniany. Potwierdza to fakt, że wszyscy z 25 osób badanych (razem ze mną) powiedzieli "nie lubię, gdy się mnie odkłada, zmienia, zużywa". Osoby nieśmiałe często mówiły nie podnosząc oczu: "jestem potrzebna, chodź nie zwraca się na mnie uwagi, a ja sama nie chcę się narzucać. Czekam na swą kolei". Zastanawia mnie, czy to zdanie świadczy również o potrzebie bycia zauważonym. Ktoś, będąc lokiem opisywał się jako zwariowaną i zakręconą rzecz, tym samym trafiając w samo sedno swojego charakteru.
Ja wybrałam koraliki. Na początku chciałam mieć w dloni coś, co zawiera dusze mojego autorytetu, mojej mentorki. Nie wiedziałam co mam z nimi zrobić. Gdy je zdjęła, były jeszcze ciepłe, pachniały perfumami, a ja czułam ich życie. Przywiązałam się do tej kobiety, tak jak do mamy. Wiem, że wie o mnie dużo, że cały czas obserwuje i zna mnie lepiej niż ja sama siebie. Dobrze jest mieć swój autorytet.
Gdy jako pierwsza dostałam polecenie, zostałam zbita z pantałyku. Myślałam, że mieliśmy opisać dlaczego wybraliśmy ten przedmiot, a nie jak się czujemy będąc nim. Zostałam pochwalona, a do moich uszu dobiegło hasło "cały twój charakter". To był impuls. Musiałam za wszelką cenę poznać tych wszystkich, nowo poznanych i nie tylko, ludzi.
Zdziwiłam się, gdy moja przyjaciółka zaczęła opisywać siebie. Targały nią różne emocje. Nie potrafiła dokładnie określić tego jaka jest. Jedno wiedziałam na pewno. Dziewczyna gra przed całym światem. Przybrała rolę maski, zamieniając się w szaloną, twardą osobę.
Jestem szczęśliwa, bo dzięki temu, że przyszła na ten "zbiorowy meeting" mogę ją w końcu poznać. I wiem, że teraz śmiało mogę powierzać jej zadania. Wciągnęła się, przywiązała. Jak pierścionek do swej właścicielki. A ja cieszę się, bo znalazłam pierścionek, z którym najlepiej się czuję.
czwartek, 21 stycznia 2010
Koraliki
Autor: Unknown o 17:04
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz