W podstronie Zdjęcia i filmy umieściłam kilka moich filmików :)
Utwory Michała Bajora poznałam gdy miałam pięć lat i teraz chętnie do nich wracam. Są dla mnie inspiracją, częścią poetyckiego uniesienia. Jednak to, co dziś usłyszałam jest jego kulminacją. Przeżyte przeze mnie bezdotykowe, emocjonalne i muzyczne orgazmy były dotychczas tylko drobną częścią dzisiejszych wrażeń.
Delikatne dreszcze pieszczące całe ciało od środka pogłębiały się z każdym uderzeniem palców o klawisze fortepianu, a że występowały one w odstępach – bawiły się mną. Mocna i wyrazista gitara niczym cudowny kochanek muskała mój kark, a perkusja wybijała rytm tym pieszczotom. Do tego skrzypce, które niby tak cichutkie a jakże ważne - pozostawiały przyjemne ciepło wzdłuż kręgosłupa. A całej tej orkiestrze przewodził mistrz. Jego głos dźwięcznie dotykał każdej komórki powoli doprowadzając do momentu kulminacyjnego raptem stosując kadencję. Fraza prowadzona do końca dała uczucie niedosytu i jednocześnie spełnienia.
O tak, dziś mogę z całą pewnością przyznać, że Michał Bajor w utworze „Hello solitude” to kochanek idealny. Myślę, że nie będę mogła się z nim rozstać przez kilka dni.
-*-
Już dziś zaczynam rozpatrywać głosy w ankiecie. Co racja to racja- zatraciłam gdzieś siebie w drodze prowadzenia tego bloga. Nie ma tu już moich rozterek miłosnych, notek o tym, że chcę przestać żyć itp. Może dlatego, ze wiele się zmieniło przez te miesiące. Zrozumiałam, że nie można uzależniać się od ludzi, bo przynosi to jedynie straty w nas samych. Zrozumiałam, że ucieczka nie jest rozwiązaniem. Dlatego też nie piszę tu już o swoich problemach- wszystkie rozwiązuję na bieżąco dając upust emocjom. Nie tłamszę ich w sobie- jak kiedyś. W ten sposób jest mi lżej i czuję się wolna. W końcu odnajduję prawdziwą siebie, która zaginęła gdzieś, a dziś natchniona wiatrem niczym piórko kołysze się z jednego podmuchu w drugi szukając najlepszej dla siebie drogi. Myśli nie są już dla mnie tak istotne. Zamieniłam je na działanie i imaginowanie. Dlatego tez wróciłam do pisania – nie wiem na jak długo. Teraz jestem skłonna powiedzieć, że rozwinęłam się emocjonalnie, więc przyszła pora na mój rozwój artystyczny. Emocje można przecież przelewać w muzykę, wiersze i prozę, można wyrazić je ruchem lub uśmiechem i łzami. Tak też robię i nie zamierzam przestawać. A kosmetyki to moja odskocznia od starych nawyków. Miast czarnymi myślami zapycham głowę makijażami, produktami i ubraniami, garścią świeżych plotek i planami. To pomaga mi się odnaleźć i pozostawać indywidualną. Rozwija.
Chciałabym, żebyś mnie przytulił. Po prostu. I powiedział, ze mnie kochasz.
0 komentarze:
Prześlij komentarz