No i dupa. Notek nie będzie. Ani tu, ani na komnacie. Powód: Rozwaliłam wiatrak w laptopie i właśnie mijają ostatnie minuty w jakich mój komputer jeszcze się nie przegrzewa. Laptop rzecz jasna idzie do serwisu - jak tylko skończą się święta. Więc - życzę Wam wszystkim zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt :)
niedziela, 25 grudnia 2011
BRAK LAPTOPA
Autor: Unknown o 18:49 0 komentarze
niedziela, 18 grudnia 2011
Połowinki
Na prawdę dawno mnie tu nie było. Jedyne, co mogę powiedzieć, to wybaczcie. Nie mam kompletnie czasu. Szkoła, szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Jestem wykończona. Dziś są połowinki, które zorganizowało moje liceum, dlatego też trzeba było się pomalować. Oczywiście chciałam zrobić zdjęcie, ale nie mam sprzętu... musiałam użyć kamerki w komputerze. Cóż, troszeczkę poprawiłam kolory -żeby wyglądały na takie jakie są i oto co mogę Wam pokazać:
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe zwłoki. W planach mam wykonanie makijażu świątecznego, więc niedługo (myślę, że w piątek - sobotę) tu wrócę. Buziaki ;*
Autor: Unknown o 17:50 2 komentarze
niedziela, 4 września 2011
Kaidankai opowieści grozy
Jakże dawno nie było notki. Musicie mi to wybaczyć, teraz będą pojawiać się jeszcze rzadziej. Zaczęła się szkoła, a ja uczęszczam do dwóch i wracam po 20. Wtedy też muszę odrobić lekcje i się nauczyć. To trochę zajmuje. Poza tym, ostatnio moją głowę zaprzątało jedno przedstawienie, którego premiera odbyła się wczoraj. Wyszło nieziemsko! Aktorzy się spisali, wizaż wyszedł swietnie. Po raz pierwszy w życiu - to nie ja grałam w przedstawieniu, ale i tak i tak nie czułam się gorsza od aktorów. Dlaczego? Bo ich malowałam. Myślałam, że będzie to wielka klapa. Makijaż na próbach nie wychodził zbyt dobrze, biała farba plamiła, nie można było jej rozetrzeć, słowem - porażka.
Z pomocą jednak przyszła Gabi, która w dzień premiery przyniosła pędzel do podkładów mineralnych. Nie powiem, uratował mi życie. Zaczęłam malować za późno, dwie godziny przed występem. Potrzebowałam pomocy i ją otrzymałam. Kto nie miał nic do roboty - malował twarze na biało, a ja robiłam wykończenie. Najdłużej zeszło mi z Mr. Abney'em. Trzeba było chłopaka postarzyć - zrobić mu zmarszczki, sprawić żeby z 26 latka stał się co najmniej 60 latkiem. Możliwe, że się udało, sama nie wiem, bo jedyne jego zdjęcie jakie posiadam, to grupowe, gdy pomazany już był sztuczną krwią. Myślę, że gdy dostanę film - wytnę którąś z klatek i pokażę Wam. Nie mniej jednak, wykonaliśmy kawał dobrej roboty. A ja w podzięce dostałam róże i 3 białe farby - myślę, że się przydadzą :)
Oto kilka zdjęć z występu:
Oraz kilka zdjęć, z nie za dobrym makijażem, z próby:
Od cieni na policzkach u duchów - odeszłam. Nie bardzo mi wychodziły, nie miałam odpowiedniego pędzla, oraz czasu, bowiem miałam ok. 5-7 minut na zmianę makijażu z ducha na męża i łatwiej mi było zmyć tylko fioletowe oczy i pomalować je z powrotem na biało. Cóż. Makijaż z występu był o niebo lepszy od tego z prób. Ćwiczenie czyni mistrza - jak mawiają :)
Edit:
Oto trailer, który wykonała Agnieszka wraz z Pawłem :)
Oto trailer, który wykonała Agnieszka wraz z Pawłem :)
Autor: Unknown o 14:39 6 komentarze
piątek, 26 sierpnia 2011
Agnieszka
Cóż za dziwny tytuł posta, nieprawdaż? Otóż ma on swoje wytłumaczenie i to nie w piosence Łez, ani Closterkeller. Otóż owa Agnieszka poprosiła mnie abym umalowała ją do przedstawienia. Określiła co i jak i dziś spotkałyśmy się na makijażu próbnym.
Aga jasno sprecyzowała swoją wizję. Biała twarz. Niestety - nie dysponuję białym fluidem, ale posiadam najjaśniejsze, rozświetlające fluidy. No i kupiłyśmy mąkę ziemniaczaną. Trochę się pomęczyłyśmy, kilka razy zmieniałyśmy makijaż oka i oto, powstało cudo. Niestety, jestem trochę rozkojarzona, bo wczoraj była impreza... i... no nieważne.
A, no i chodziło o efekt wielkich oczu, rzecz jasna :)
Użyłam:
Pan Stick w kolorze Ivory
Rimmel Recovery foundation (najjaśniejszy na rynku)
mąka ziemniaczana
Cienie z palety Sleek Divine (ciemny róż, wściekły róż, pomarańcz, czerń, biel)
Złoty cień z paletki Sunkissed
Biała kredka - The body shop
Maybelline Dream Touch blush 04 Pink
Szminka AVON - Vintage pink
AVON -przezroczysty błyszczyk powiększający usta
Essence - tusz do rzęs Smokey eyes
Hmm... jestem z siebie dumna. Zawsze to jakaś praktyka, szczególnie gdy człowiek ma kaca i ręka mu się niemiłosiernie trzęsie.
Makijaż na scenę zapewne będzie inny.
Jak Wam się podoba?
Autor: Unknown o 23:22 4 komentarze
czwartek, 25 sierpnia 2011
Przed oraz make up :)
Pozdrawiam serdecznie Olę :) Mwahaha, tak to przez Ciebie wstawię tutaj ten kolaż.
Otóż, moje drogie Panie, postanowiłam wstawić swoje zdjęcia - bez makijażu. No i później sam makijaż, z dodatkowym ubraniem na dzisiejszy mini koncert... ale zapewne zaraz się przebiorę :)
Ta szara skóra.... taaak, I love it! xD
Mam nadzieję, że się podoba.
Krótko, ale nad innymi tematami nie mam ochoty się rozwodzić :)
Autor: Unknown o 18:28 1 komentarze
wtorek, 16 sierpnia 2011
Amy Lee make up
Postanowiłam dziś poszukać inspiracji i zrobić jakiś prosty makijaż jakiejś gwiazdy. Jakoś tak, mam sentyment do Amy Lee, więc to ona była moją inspiracją. Jak zwykle - aparat nie oddaje kolorów. W rzeczywistości cienie są bardziej czerwone. Oduczyłam się używać czarnej kredki... ;p
Jak Wam się podoba? :)
Autor: Unknown o 13:28 2 komentarze
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Stegna
W sobotę byłam w Stegnie, taki ot wypadzik na jeden dzień z rodzinką i przyjaciółką. Pobudka o 6, wyjazd o 7, zapomniałam stroju kąpielowego. Niby nic się nie stało, bo kąpać się i tak nie było można, a ja miałam okres... No ale paradowanie w staniku po plaży wyglądało dość śmiesznie xD Czasami myślę, że gdyby moja głowa nie była przytwierdzona do szyi, to bym ją zgubiła, bądź zapomniała, że w ogóle jej potrzebuję :)
Oto kilka zdjęć z wypadu, mam nadzieję, że Ada nie obrazi się za to, że została "umieszczona" na moim blogu xD
Jak widać na zamieszczonych zdjęciach, gdy przyjechaliśmy, było w miarę ciepło, ale nie było słońca. Później świeciło ze cztery godzinki, więc można było troszkę się opalić, po czym koło 16 zaczęło padać i zrobiło się ziiimno (stąd bluza xD)
Stwierdzam wszem i wobec, że na euro bungie jestem za stara. Myślałam, że jebnę po 3 minutach, a trzeba było wytrzymać do 5. Do tego chłopaczek z obsługi za wysoko nas podwiesił i nawet nie dało się fikołka zrobić, bo czlowiek nie mógł się porządnie odbić od trampoliny.
Ale i tak mina kolesia, gdy krzyknęłam do KrooĆ "miota Tobą jak Szatan!" była bezcenna xD
Ale i tak mina kolesia, gdy krzyknęłam do KrooĆ "miota Tobą jak Szatan!" była bezcenna xD
Ochota na gofry chodziła za mną już od pobytu w Anglii i nareszcie się doczekałam <3 Pyyyycha!
No i jak to zawsze bywa, Ada zmusiła mnie do hazardu. Nie to, żebym protestowała, o nieeee, ja też jestem łasa na tego typu rzeczy i teraz mam zakwasy. Dopadłyśmy stół z krążkiem, który trzeba odbijać, by nie wpadł do bramki przeciwnika. Krooć wygrywała ^^
Poza tym moją miłością do pewnych bransoletek zaraziłam Adę i zakupiłyśmy sobie ich troszkę. Na ręce wygląda to tak:
W oryginale są bardziej oczojebne i gdy się je zdejmie przybierają kształt np. ubrań, pojazdów, zwierzątek itd. Myśmy trafiły tylko na ubrania i pojazdy, ale będziemy polować dalej, bo jest to uzależniające. Przepięknie wyglądają na opalonej ręce z pomalowanymi na wściekły róż paznokciami :)
No i poza tym zrobiłysmy sobie tatuaże z henny. Kosztowało nas to 3 złote od sztuki. Oddałam Adzie moje 2 bransoletki, które przywiozłam z Anglii i ich nie zdejmuję, mam jeszcze kilka w domu. Lubię dzielić się przedmiotami dla mnie ważnymi z ludźmi, których uwielbiam i łączy nas więź. Bądź co bądź z KrooĆ obchodzimy 1 września 11 rocznicę przyjaźni :)
Autor: Unknown o 11:20 2 komentarze
czwartek, 11 sierpnia 2011
makijaż niecodzienny :) / Rozdania
Znowu próbowałam bawić się makijażem. Zrobiłam takie samo "tło", lecz inną kreskę. Jedna otacza całe oko, a druga jest urwana i roztarta (gdyż jest robiona cieniem, nie eyelinerem). Korzystałam z cieni Sleeka, paletek i-divine i caribbean curacao. Powstała zieleń jest wynikiem zmieszania dwóch cieni :) Użyłam również granatowej kredki z Avonu, którą roztarłam niebieskim cieniem Sleek na górze i niebiesko zielonym, również tej firmy, na dole. Rzęsty wytuszowałam tuszem NYC Show Time. Do tego na linii wodnej leży sobie biała kredka z The Body Shop.
Która wersja podoba Wam się bardziej? ^^
Mnie bardziej przypadła do gustu wersja z kreską urwaną i rozmazaną :)
-----------------------------------
ROZDANIAAAA! :)
U Viollet :)
Trwa do 19 sierpnia
U Natalii :)
Trwa do 21 sierpnia
U Sonnaille :)
Trwa do 31 sierpnia :)
U Nusiaxx :)
Do 15 sierpnia ^^
U Kitty :)
Do 14 sierpnia ^^
U Loverka :)
(w tej nagrodzie się zakochałam!)
Trwa do 10 września ^^
-----------------------------------
ROZDANIAAAA! :)
U Viollet :)
Trwa do 19 sierpnia
U Natalii :)
Trwa do 21 sierpnia
U Sonnaille :)
Trwa do 31 sierpnia :)
U Nusiaxx :)
Do 15 sierpnia ^^
U Kitty :)
Do 14 sierpnia ^^
U Loverka :)
(w tej nagrodzie się zakochałam!)
Trwa do 10 września ^^
Autor: Unknown o 19:10 3 komentarze
środa, 10 sierpnia 2011
Włosy i make up :)
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! :) Teraz już wiem - przyjaźń przetrwa wieki, jeśli jest szczera. Mogę się pochwalić najcudowniejszymi przyjaciółkami pod słońcem. Pomimo moich głupich wyskoków, błędów i różnych dziwactw, pomimo tego, że je porzuciłam, one przyjęły mnie z powrotem z otwartymi rękami. Stanęły za mną murem i dodały, że czekały na mnie. Czy to nie jest najwspanialsza rzecz, jaka może spotkać człowieka? ^^
Farba okazała się bublem. Włosy miały wyjść brązowo rude... wyszły... takie jak wyszły. Podziwiajcie. Makijaż miał być inspirowany Angeliną Jolie, ale nie zrobiłam kreski czarnym eyelinerem i wcale nie wyszło to tak, jak miało być na początku. Cóż.
Dziś będzie cudownie :)
Jak Wam się podoba? ^^
Autor: Unknown o 14:34 1 komentarze
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Światełko...
Zrobiłam kolejny, cudowny, krok w moim życiu. Dzień zapowiadał się pięknie. Świeciło słońce, ja wygarnęłam ojcu co o nim myślę (na ten moment czekałam całe 12 lat) i wreszcie poczułam się wolna.
A potem dostałam wiadomość na FB, że mój 23 letni wujek nie żyje.
Zaczęłam się smiać - dobry żart, pomyślałam. Ale zadzwoniłam do mamy. Potwierdziła.
Kolejna próba? Pogodziłam się z tym. Jest mi przykro, ale nie mogę przecież nic zrobić. Nie przywrócę mu życia, a wiem, że tam gdzie teraz jest - jest szczęśliwy. Z tego wszystkiego - poszłam na mszę, chociaż nigdy tego nie robię. Modliłam się. I poczułam się lepiej, pewniej.
I w sumie jest mi głupio, bo wszyscy pogrążeni są w żałobie, płaczą, nie mówią i są poddenerwowani. Ja jestem teraz w Anglii, nie mogę nawet wrócić na pogrzeb. Nie dzwonię do Polski, bo wiem, ze będą mi mieli za złe, że nie płaczę, nie rozpaczam i śmieję się. Ale co innego mam robić? Załamać się? Nigdy w życiu...
Proszę Was tylko o jedno... pomódlcie się w intencji zmarłego Artura "Axy" i poproście o siłę i zdrowie dla rodziny. Będę bardzo wdzięczna. Wysyłam im ciągłe światełko, ale dzięki Wam może ono stać się mocniejsze i bardziej pomocne.
~*~
Przechodząc do bardziej pozytywnej części notki, chodziłam ostatnio po sklepach i trafiłam do drogerii, w której zakupiłam sobie kolejną paletkę Sleek (Curacao - Caribbean). Jestem z tego faktu prze szczęśliwa i już zrobiłam nią pierwszy makijaż. Zdjęcie paletki zamieszczę z internetu, moje zdjęcia nie bardzo oddają kolorystykę. Oto ona:
A oto mój makijaż (I):
Jakoś tak na żywo bardziej mi się podobał...
Autor: Unknown o 16:09 1 komentarze
czwartek, 28 lipca 2011
Anglia - ciąg dalszy
Ha! Nareszcie mogę pokazać Wam zdjęcia z mojej wieczornej eskapady do centrum. Myślę, ze już więcej takich okazji nie będę miała, ponownie zostałam zamknięta w domu. Tak szczerze, to mam dość i chcę wracać. Londyn sam w sobie jest śliczny - jeśli chodzi o centrum. Ale moje relacje z ojcem wcale nie polepszają mi humoru. Grunt, ze rzuciłam leki, nauczyłam się trochę innego spojrzenia na świat i samą siebie, no i już wiem, że nie należy pakować się w to samo bagno ponownie. Jeżeli kiedyś wasz znienawidzony ojciec po 6 latach odnowi kontakt, bo mu ktoś będzie kazał - zerwijcie go, a nie męczcie się tak jak ja. Mija 13 dzień, a ja nie mogę na niego patrzeć. Na samą myśl o tym człowieku mam ochotę coś rozwalić. Poza tym - nadal niejasny jest mój powrót do domu... nie wiem jak ten człowiek zapłaci za bilety, ale zrobić to musi. No cóż... wyżaliłam wam się troszeczkę. Na zdjęciach może będzie widać moje butki, których szukałam 2 lata i je znalazłam w Top Shopie :) (no i tą czarną sukienkę i leginsy). Za cały zestaw dałam... hmm... zobaczmy:
Sukienka- 5 funtów
Leginsy- 2.50 funtów
Buty- 19.90 funtów (zaszalałam ;p)
Sweterek - przywieziony z polski, z ciucholandu, chyba za 7 zł.
No to nie tak wiele, tak myślę :) (a myślę tutejszą walutą ;p)
Oto zdjęcia:
Mam nadzieję, że podobają Wam się zdjęcia :) Wybrałam te najlepsze... Hmm... Myślę, że tak jak ja polubicie moją nową koleżankę - pytona :) Zdjęcie z nią kosztowało mnie 2 funty, ale jestem z niego BAAAAAARRRRDZOOOOO zadowolona :)
Dziś pojechałam na Ealing. Tam jest bardzo dużo sklepów z ciuchami itd. Przechodziłam obok The Body Shopu i nawet nie wiecie jak mnie serce ściskało... miałam w portfelu 6 funtów! Jak można mnie tak wyrolować, to nie wiem... Eh.. no w każdym razie, nie mogłam nawet patrzeć na witrynę - tak samo miałam jeśli chodzi o resztę sklepów. Staram się żyć dostatnie - żeby dostatek przywołać i powiem Wam, że całe życie nie miałam dużo, ale zawsze na wszystko starczało :)
Życzę Wam zdrowia - przede wszystkim, tu nauczyłam się je szanować, bogactwa - tylko nie szaleć proszę ;p, miłości - bo każdy na nią zasługuje, spełnienia marzeń - bo są najważniejsze, i siły - żebyście zawsze stawały/li na nogi :)
Myślę, że na dziś to wszystko. Dziękuję Wam za komentarze, nawet nie wiecie, jak podnoszą na duchu osóbkę, wbrew pozorom, bardzo aspołeczną... :)
Chciałabym, żebyście w komentarzu umieściły/li pytania skierowane do mnie - odnośnie mojej osoby, życia, wszystkiego o czym chcecie wiedzieć. Odpowiem na każde, obiecuję :)
Autor: Unknown o 01:21 1 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)